*I
saw scars upon a broke hearted lover
Słuchała nocami muzyki. W myślach paliła papierosa – jednego za drugim – ale tylko w myślach, bo nie cierpi fajek.. Patrzy na wypełniony do połowy kieliszek od wina. Nawet nie ma ochoty podnosić go do ust. Szkoda jej głowy na kaca. A z pewnością by go miała, bo jeden kieliszek to za mało..
Stop.
Rusza dalej.
Przesuwa kursorem po ekranie komputera wybierają po raz
kolejny ten sam utwór. W koło do znudzenia słucha banalnych piosenek o miłości.
Chwilami w oczach stają jej łzy, ale tylko po to by pod wpływem kolejnego mrugnięcia
mogły schować się ponownie pod powiekami. Nic nie spływa na policzki.
To złe.
Emocje jakieś czuje w sobie, ale są one głęboko zakopane.
Ledwo poruszają jej serce. Myśli ma rozproszone między rzeczywistością a
marzeniami. Zapędzają się kilkaset kilometrów od niej. Kładą spać blisko niej.
Spoczywają między nimi. Dobrze, że nauczyła je skradać się cicho. Nie budzą
nikogo. Tylko pies jakoś nerwowo się poruszył, poderwał łeb i postawił uszy.
Coś wyczuł – ale przecież to pies. Nic nie zdradzi.
Stop.
Znów jest u siebie. Na tym krześle, które ona zna. Spogląda
na wino, przypomina sobie o paczce papierosów jakie zostawiła u niej
przyjaciółka. Leżą pod stolikiem w sypialni. A może jednak zapali? Eh… nie.
Szkoda zdrowia. Nie cierpi fajek. To może chociaż to wino? Kac nie morderca…
nie zabije, ale szkoda jej zdrowia.
Chuj.
Nic dziś z niej nie będzie. W słuchawkach słyszy Don't fuck with my love That
heart is so cold i jedyne o czym myśli to, to, że kurwa sobie powinna
to wyryć na czole tak żeby widzieć ten napis codziennie w lusterku.
Gdzie
zgubiła mózg?
Gdzieś
zostawiła myślenie. To racjonalne. Opętało ją coś. Jakaś chęć samodestrukcji zawładnęła
nią i jej umysłem. I wali głową w ścianę.
Czemu?
Bo
NIE kocha, NIE jest zakochana, a boli ją jak diabli. Jakby ktoś kopał jej poraniony
od paska tyłek.
I
już w tej chwili umie myśleć tylko o tym jak 8 dób temu stała TAM z nią u boku i
ona wtedy… Ona już dobrze wie..
Ciekawe,
co robił wtedy On..?
Chyba
spał. Późno już przecież było.
„Kurwa!!!”
- wścieka się sama na siebie, że o tym myśli.
Chyba
powinna czuć zwyczajną niechęć i jakiś skrawek nienawiści nawet. A nawet tego w
niej nie ma. To chyba nie jest normalne. To na pewno nie jest normalne. Ba!
Odkrycie kurwa jego mać…
Stop.
Za
dużo?
Może.
Widzisz,
że doprowadza do tego żeby wszystko zepsuć? Usilnie ciągnie po szynach wagon
towarowy z napisem „do zniszczenia”. A w tym wagonie jest wszystko co posiada
dobrego w swoim życiu. Jest dziewczyna – najśliczniejsza dziewczyna jaką znała.
Z najpiękniejszym uśmiechem jaki widziała, z najcudowniejszą skórą jaką dotykała,
z sercem wrażliwym i ogromnym jak dwie ameryki. Z Nim, co siedzi od dwóch lat bez
niej i kocha ją najbardziej na świecie. Tam są też wspomnienia. Ładne.
Słoneczne i bardzo ciepłe. Wrzuciła tam też Ciebie.
Chyba
uważa się za Boga. Chce Was ukarać. Za to, że w tych dwóch amerykach nie ma dla
niej miejsca, za to, że tyle czasu siedziała na jego miejscu i czekała na niego
i na to aż postawi ją po nad codzienność, za to, że masz już życie, w którym odznacza
się tylko jako przecinek.
Ona
twierdzi, że każde z was zaprzeczy.
Zgodni
będziecie, że nie ma racji, że to nie tak. Zgodni będziecie, że przesadza, że
przecież tak nie jest.
Macie
rację - ja to wiem tak samo jak i wy!!!
Ale
ona pyta, które z Was odważy się zeskoczyć z wagonu i udowodni jej, że nie ma
racji?
Aż
się uśmiechnęła złośliwie!
Zołza.
Suka.
Zimna
suka.
Nie
lubię tej dziewczyny. Patrzę na nią czasami z ukrycia. Czytam wszystko z jej
twarzy. Przechodziłam dziś obok niej, siedziała w aucie z odpalonym silnikiem i
wpatrywała się w przestrzeń za przednią szybą. Wyglądała jak słup soli.
Nie
zauważyła mnie. Nigdy mnie nie widzi – może to i dobrze? Jeszcze chciałaby mnie
wrzucić do tego cholernego wagonu który ciągnie na złomowisko..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz